Aloha! czyli Andrzejki w hawajskim stylu.
niedziela, listopada 29, 2015
na Andrzejkach organizowanych nie w Andrzejki jadłam, piłam i tańczyłam.
były też wróżby oraz wróżki, które na wróżbach znały się podobnie jak ja. czyli wcale.
z lanego metalową chochlą wosku wyszła mi wyspa, co ponoć oznacza podróże,
OsobistemuMężowi zaś siedzący kot, co ponoć oznacza chodzenie własnymi ścieżkami.
własnymi, czyli nie z żoną.
posiało to lekki zamęt w naszym małżeństwie, jednak spokojnie czekamy na obrót wydarzeń.
obrotów było również dużo przy wszechstronnej płytotece DiDżeja. przykłady? ależ proszę:
You're My Heart, You're My Soul" Modern Talking, "Sharazan" Albano and Romina Power,
"Jesteś szalona" Boysów oraz "Biełyje rozy" takiego pana z Rosji, którego nazwiska nie pamiętam.
nie nie, nie byłam na dancingu w Ciechocinku. na Andrzejkach byłam. w klimacie hawajskim na domiar.
o tematyczności imprezy dowiedziałam się zbyt późno, by podejść do sprawy profesjonalnie,
wpięłam więc sobie tylko sztucznego kwiatka w mą bujną fryzurę.
OsobistyMąż także nie wyglądał na Hawajczyka z krwi i kości, więc przynajmniej pasowaliśmy do siebie.
przy oddawaniu odzienia wierzchniego uprzejma pani szatniarka wręczyła nam kraśne wisiorki,
które rozdawała zasadniczo wszystkim. w efekcie cała sala miała znak rozpoznawczy na szyi tudzież na rękach.
w zależności, jak się kto przyozdobił.
menu było również hawajskie z przewagą ananasa w ilościach mniej lub bardziej śladowych.
wódka była polska. wyborowa.
7 komentarze
Ciekawy motyw zabawy :) Za samo hawajskie menu bym się tam wybrała ;)
OdpowiedzUsuńa ja wyjątkowo w tym roku odpuściłam sobie "Andrzejowanie" :), w niedzielę rano obudziłam się wypoczęta i bez bólu głowy :)
OdpowiedzUsuńw menu przeważał ananas ;)
OdpowiedzUsuńi dobrze zrobiłaś. ja w sobotę miałam "Andrzejki 2", znaczy się poprawiny. tym razem bezalkoholowo, grzecznie, bo w pracy, z dziećmi ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejszy był chyba pęcherz na pięcie - znak parkietowych pląsów. Rozbawiłaś mnie tym postem - ale Hawajczycy to dopiero by się ubawili;)
OdpowiedzUsuńpo pęcherzu śladu nie ma, za to nie bardzo mamy pomysł, co zrobić ze sztucznym, różowym kwieciem ;)
OdpowiedzUsuńMatko! Od ilu lat ja nie andrzejkowałam! Ostatni raz było to chyba w drugiej liceum w internacie...
OdpowiedzUsuńdziękuję za chwile, które Wam kradnę ;)