"biały miś, biały miś dla dziewczyny".
środa, listopada 25, 2015
w dzieciństwie nigdy nie spałam z pluszakami.
jedyny, jakim się bawiłam, był bordowy miś, którego nazwałam subtelnie Byku.
skończył żywot marnie.
szprycowany starymi zastrzykami, zgnił. a wraz z nim jego trocinowe wnętrzności.
następny miś pojawił się już w moim dorosłym życiu.
bliscy znajomi przytaszczyli go na nasz ślub.
był atrakcją wesela, poprawin oraz poprawin poprawin, aż umęczony popularnością, wrócił z nami do domu.
odtąd jest.
wielki, biały i miły w dotyku.
a krzywo zawiązana czerwona kokarda dodaje mu nonszalancji.
czemu ja dziś o tym?
bo dziś podobno Dzień Pluszowego Misia.
2 komentarze
Ja jako dziecko miałam dużego białego misia, uwielbiałam go, ale niestety "rozleciał" się parę lat temu :)
OdpowiedzUsuńw takim razie tylko ja wyjątkowo okrutnie traktowałam pluszaki ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za chwile, które Wam kradnę ;)