dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
a w sumie to nie tak dawno, postanowiłam towarzyszyć MężowiWłasnemu w seansie noworocznym.
bez przekonania, acz z grzeczności postanowiłam.
niestety, utwierdziłam się w przekonaniu, że fanką "Gwiezdnych wojen" chyba nigdy nie zostanę, gdyż obcy jest mi nurt science fantasy. nie przemawia do mnie ani tematyka, ani estetyka tegoż.
utwierdziłam się również w przekonaniu, że głośność filmu nie wpływa negatywnie na mój sen.
podobnież twarde, męskie ramię.
ponoć porzekadło mówi, że jaki nowy rok, taki cały rok.
mam nadzieję, że w 2016 obejrzę znacznie lepsze produkcje niż "Star Wars".
fanów międzygalaktycznych przygód przepraszam, w pełni świadoma, że cała seria mocno wpisała się
w kulturÄ™ masowÄ… XXI wieku. wiem, rozumiem i szanujÄ™.
nie zmienia to faktu, że za wyjątkiem kilku dobrych zdjęć, nic nie przykuło mojej uwagi.
miecza świetlnego raczej nie nabędę.
kosmetyczki w kształcie statku kosmicznego też nie.
źródło zdjęcia.
przeprowadzki (nawet te wirtualne) może i są ekscytujące, ale sporo po nich sprzątania.
póki co, na starych wieszakach wieszam nowe myśli.
kurze zetrÄ™ jutro.
Nowy Rok powitaliśmy szybko, a nawet sprintem.
o północy zakupione w dyskoncie petardy nieoczekiwanie straciły kontakt z ulicą i z pozycji poziomej zaczęły strzelać nam w nogi. nikt z biesiadników nie ucierpiał, ale tempo,
w jakim chowaliśmy się po krzakach było zawrotne.
w Nowy Rok nasze luksusowe auto francuskiego pochodzenia postanowiło stanąć
i nie pojechać dalej 50 kilometrów od domu. obecnie przebywa na terenie warsztatu
samochodowego i czeka na dostawę nowego silnika. w jednej chwili pozbyliśmy się
całej grudniowej wypłaty, nadziei na urlop i wiary w polskie drogi.
w Nowy Rok byliśmy także w kinie, ale o tym kiedy indziej.
wszystkiego dobrego!
"wszędzie dobrze, ale na bloggerze najlepiej" - podsumowały swoją wycieczkę po wirtualnych
gościńcach fotoszepty.
a jak kiedyś, w dalekiej przyszłości znów zacznę marudzić i zmian zapragnę, to proszę mnie
ostentacyjnie w łeb kudłaty trzepnąć, uwiązać, zakneblować i cierpliwie poczekać aż mi przejdzie.
zatem jak to mówią starożytni górale: "z nowym rokiem, nowym krokiem"!
i z nowym kalendarzem ;)