w środę popielcową, czyli z pamiętnika katolika.
środa, lutego 10, 2016
na pierwsze śniadanie zjadłam kanapkę z baleronem ("synku, tak wygląda baleron"*).
na drugie śniadanie zjadłam gofry z bitą śmietaną, cukrem pudrem oraz swojskim dżemem z rabarbaru.
w ramach zadośćuczynienia kolacji nie zjadłam. oraz nie mogłam, bo wciąż jest mi słodko i niedobrze.
leżę z laptopem na brzuchu i spoglądam w sufit.
zwiędła jemioła uprzejmie prosi o odcięcie.
nikt już się pod nią nie chce całować.
*cyt. "Miś" w reż. Stanisława Barei
13 komentarze
- ... a potem się zorientowałem,że dziś Środa Popielcowa, a tyś mnie wyszykowała do roboty z kanapkami z szynką... no to postanowiłem wtedy trochę popościć i dałem spokój tym kanapkom, tylko tamtą kiełbasę zjadłem...
OdpowiedzUsuń- ...usłyszałam od chłopa w tę środę.
Popielcową.
Po czym chłop ów zeżarł trzy parówki (TYLKO trzy! bo post! tak to by zeżarł co najmniej pięć) i wytknął mi, że co roku się zapominam.
Jemioły brak.
Może to wszystko przez to.
PS. "Misia" ubóstwiam:)
Łubudubu.
haha, uważam, że w związku ze związkiem powinnaś się teraz wyspowiadać za siebie oraz za niego. trzy parówki to robi różnicę jednak, Chłopa pozdrów serdecznie ;)
Usuńhmmm a to tak można w środę popielcową baleron??? oraz jemiołę odcięłam niedawno...
OdpowiedzUsuńobawiam się, że nie można jednak ;>
UsuńSkoro świt przyrządziłam obiad (wcale nie bezmięsny). Zaś na śniadanie wciągnęłam kanapki z pyszną szyneczką. Mniej więcej w połowie posiłku uświadomiłam sobie com uczyniłam. Nie przeszkodziło mi to jednak (już w pracy) pożreć na drugie śniadanie całe opakowanie Toffifee. Wcale mnie nie zemdliło. Wręcz przeciwnie - wiadomo wszak jak smakuje owoc zakazany ;)
OdpowiedzUsuńPłakać należy jedynie nad tym, że nikt nie posypał mi głowy popiołem. Przydałoby się. Amen.
po takich wpisach jak Twój (i wcześniejsze) rodzi się we mnie urocze poczucie grzechu zbiorowego ;)
Usuńa swoją drogą podziwiam, za kucharzenie skoro świt. ja takie czynności wykonuję ewentualnie wieczorem ;)
Grzech zbiorowy. Niech będzie! ;)
UsuńA supermenki z siebie robić nie będę i przyznam z ręką na sercu, iż rzadko mieszam w garach z rańca. Jak się okazuje częściej z racji świąt rozmaitych ;D
no cóż, ja to chyba juz niereformowalna jestem - dla mnie tradycja to tradycja, religia to religia, a nakazy to nakazy. Nie jem mięsa w Środę Popielcową. Nie jest to dla mnie jakies duże wyrzeczenie czy przymus. Tak jest, tak było zawsze i mam nadzieję,ze w mojej rodzinie tak pozostanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńrozumiem i podziwiam. mnie chyba brak konsekwencji w niektórych kwestiach...
Usuńrównież pozdrawiam :)
przewrotne postępowanie ;)
OdpowiedzUsuńwbrew pozorom, niezamierzone :)
UsuńHahahahahh, umarłam :D W takim razie widzimy się w piekle. Przyniosę butelkę wina z czarnego bzu :)
OdpowiedzUsuńooo, reflektuję! albowiem mam słabą odporność ;)
Usuńdziękuję za chwile, które Wam kradnę ;)