Sufrażystka. reż. Sarah Gavron (2015).
czwartek, czerwca 09, 2016
Czytacze Drodzy,
mówiłam, że obejrzałam czternaście filmów w tydzień? Mówiłam. Dokładnie tu.
To teraz o nich opowiem.
"Kobietom brak spokojnej natury i równowagi umysłu, by decydować o polityce.
Jeśli pozwolimy im głosować, zagrozi to strukturze społecznej".
"Sufrażystka" to ciekawa lekcja historii Anglii.
Mamy rok 1912, gdzie pojawiają się ruchy emancypacyjne dążące do społecznych przemian.
Ciężko pracujące kobiety postanawiają wyjść na ulice i zawalczyć o prawo głosu (votes for women).
Zbiorowy dramat solidarności, kilka pojedynczych przypadków oraz tytułowa bohaterka.
Żona i matka.
Jest w filmie pewien dialog, przełomowa rozmowa żony z mężem:
ona: Gdybyśmy mieli córkę, jak miałaby na imię?
on: Margaret, po mojej matce.
ona: I jakie miałaby życie?
on: Takie jak Twoje.
To utwierdza ją w przekonaniu, że musi walczyć. Choć cena batalii jest wysoka.
Mimo iż film ma trochę niespójności, mimo iż momentami bywa przewidywalny,
mimo iż nie pojmuję sztucznego szumu wokół epizodycznej roli Meryl Streep (a kto mnie zna, to wie, że kobietę uwielbiam!), warto go zobaczyć dla ciekawych kreacji (Carey Mulligan, Helena Bonham-Carter czy Anne-Marie Duff) i ładnych zdjęć.
mimo iż nie pojmuję sztucznego szumu wokół epizodycznej roli Meryl Streep (a kto mnie zna, to wie, że kobietę uwielbiam!), warto go zobaczyć dla ciekawych kreacji (Carey Mulligan, Helena Bonham-Carter czy Anne-Marie Duff) i ładnych zdjęć.
Można pochodzić po londyńskich uliczkach, przejechać się starym piętrowym autobusem,
obejrzeć witryny sklepowe.
Nie będzie to jednak wycieczka ani przyjemna, ani bezpieczna.
Trzeba uważać, by za rogiem nie dostać kamieniem w głowę... niekoniecznie od wojującej partyzantki...
źródła:
1-2, 3, 4-5
W następnym odcinku "Notatki o skandalu".
20 komentarze
Za pewne ciekawy, tylko, że ja nie lubię starych filmów ani tych, które opowiadają o dawnych czasach. Nie mówię mu jednak "Nie". I czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńjak nie lubisz dawnych scenerii, to nie ma się co zmuszać.
Usuńjutro "Nie opuszczaj mnie". zapraszam :)
Wydaje się być bardzo ciekawy. Muszę koniecznie obejrzeć :) blog jest świetny ��
OdpowiedzUsuńjest ciekawy zwłaszcza dla osób, które mają małe pojęcie o historii Anglii, czyli dla mnie ;)
Usuńdziękuję i pozdrawiam :)
Meryl Streep również uwielbiam i chętnie ją nawet w tej epizodycznej roli zobaczę ;-)
OdpowiedzUsuńwiesz, rola jak rola, tylko irytują mnie tego typu chwyty marketingowe.
Usuńwielkie nazwisko na plakacie, a w filmie gra może 7 minut, gdyby zliczyć całość ;)
oczywiście, że jestem na TAK , widziałam i polecam )))
OdpowiedzUsuńooo :)
UsuńW planach, nawet niedalekich...czeka sobie cierpliwie na obejrzenie.
OdpowiedzUsuńTyle filmów w tydzień! Wow! Mnie ostatnio udaje się obejrzeć dwa w miesiącu. Na przykład wczoraj pożarłam kilogram truskawek, oglądając "Cały ten cukier". Polecam i film, i truskawki:)
miałam dość osobliwy okres w życiu i jakoś przy filmach czas płynął inaczej.
Usuńtruskawek mi polecać nie trzeba, ale filmy jak najbardziej :)
słodki tytuł. obejrzę na pewno! :)
Oh, uwielbiam Gleesona, obejrzę, dziękuję za przypomnienie :) kisses
OdpowiedzUsuńobejrzyj, bo w tym filmie ma ciekawą rolę. co innego myśli, a co innego robi... taki ma zawód... no i dziwna nić porozumienia łączy go z główną bohaterką. wg mnie ;)
UsuńJa film widziałam i Twoja refleksja o nim bliska jest mojej. Warto.
OdpowiedzUsuńo proszę, podobny odbiór różnych ludzi tego samego filmu to chyba rzadkość :)
UsuńWidziałam! Łezka mi nawet poleciała. Też się zdziwiłam, że Meryl Streep było w nim tyle, co kot napłakał, a właściwie tyle, co oczy mu się zaszkliły. Poza głównymi postaciami, ciekawą psychologicznie wydał mi się również inspektor Steed. Poza wieloma niedociągnięciami - uznałam, że mnie zadowolił, mówiąc bezecnie. Pozdrowiejszyn i czekam na kolejne notki o filmach, bom ich ciekawa:)
OdpowiedzUsuńOczywiście film zadowolił, a nie inspektor Steed. Na takie cuda nie liczę :D
Usuńno właśnie Meryl Streep chyba celowo obsadzono w filmie, żeby całość nabrała większego rozgłosu. nie lubię takiego czegoś. bo po co? film jest dobry sam w sobie. bez ochów i achów, ale dobry. a inspektor to faktycznie ciekawa postać. robił to, co robić musiał. takie czasy były i takie okoliczności. ale w głębi duszy cenił i może nawet podziwiał zachowanie pani Watts. film mnie też zadowolił, choć inne zadowalały duuużo intensywniej ;)
Usuńdla samych zdjęć obejrzę, choć temat nie pozostaje bez znaczenia. namówiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńdaj znać po seansie :)
UsuńBardzo chętnie obejrzę, tym bardziej, że lubię filmy rozgrywające się w tamtych latach i filmy, które choć trochę są na faktach.
OdpowiedzUsuńTyle filmów w tak krótkim czasie! Wow ;)
dziękuję za chwile, które Wam kradnę ;)